Muszę, mogę i potrafię – pierwsza pomoc psu
Opowiem Ci, drogi Czytelniku, pewną historię. Miała miejsce w połowie lata, gdzieś na zachodzie Polski, w mieście mającym w nazwie trochę zieleni i jakieś góry. Na wielkim, porośniętym bujnymi krzewami podwórzu bawiły się trzy psy: rasowy jamnik z problemami emocjonalnymi, alarmujący mieszaniec, mający w sobie coś z pekińczyka i drugi mieszaniec, z wyglądu myśliwski, z charakteru tchórzem podszyty. Było gorąco, jak to w letnie popołudnie. Przy drzewach i krzewach owocowych słychać było uciążliwe bzyczenie, które raz cichło, to znów groźnie narastało. Nic nie wskazywało na to, że tego dnia cokolwiek szczególnego mogłoby się wydarzyć. Ale, jak zapewne się już domyślasz, wydarzyło się i to bardzo.
Jednego z psów ukąsił owad. I tu pojawił się pierwszy problem – nie było bowiem wiadomo, co to za owad, ponieważ ów pies miał niezdrową tendencję do atakowania brzęczących insektów, jeszcze zanim się do niego tak naprawdę zbliżyły. Te zaś, rozeźlone, odpłacały mu pięknym za nadobne ilekroć tylko nadarzyła się okazja. Opiekunowie psa, przyzwyczajeni to tego typu sytuacji, wiedząc, że psu nie dzieje się nic złego, niespecjalnie zainteresowali się tematem. Aż do wieczora, gdy zwierzak leżąc w domu, na chłodnej, kamiennej podłodze zaczął uciążliwie dyszeć. Niestety na początku i wtedy zabrakło uważności. Przecież jeszcze niedawno w domu było nie do wytrzymania, psu musiało być wciąż za gorąco, tłumaczyli sobie, siedząc wspólnie z dalszą rodziną przy kolacji. I tak miały kolejne godziny, pies dyszał coraz bardziej, aż wreszcie schował się w swoim ulubionym azylu, w mięsistej budzie pod schodami.
Zapewne zaraz by o wszystkim zapomniano, gdyby nie nadwrażliwość właścicielki, która nie dała przekonać się reszcie rodziny, że „to tylko od gorąca, nie ma czym się przejmować”. Gdyby było inaczej, wilkopodobne stworzenie przeszłoby nad ranem niezauważenie za „tęczowy most”, zapewne podczas najsilniejszej fazy snu swoich niczego nieświadomych opiekunów. Ale tak się nie stało. Kiedy za oknem jaśniało, psina leżała już na weterynaryjnym stole, ratowana przez wspaniałą Panią Doktor o słonecznych włosach, której wewnętrzne ciepło ogrzewało przerażone serca opiekunki i czworonożnego tchórza, próbującego z trudem złapać oddech przez ostry obrzęk gardła. Ugryzł go szerszeń, prosto w gardło, zostawiając w nim żądło. Pies, kiedy to „tylko dyszał” przeszedł ostry wstrząs anafilaktyczny, zagrażający jego życiu. Dlaczego nie umarł…? Można chyba spokojnie mówić tu o szczęściu.
Szczęście to jednak często zbyt mało
Po co ta historia? Ponieważ każdego dnia, niezależnie od tego gdzie jesteśmy i co robimy, nam, jak i naszym bezbronnym tak naprawdę czworonogom może przytrafić się, zupełnie przypadkiem, wiele złego. I nasza reakcja, ta pierwsza, jest w takich sytuacjach najważniejsza, bowiem często ratuje życie. Kiedyś nikt nie słyszał, ba, nie pomyślałby o tym, że może istnieć coś takiego jak kurs pierwszej pomocy psom. Co więcej, nikomu nie przyszłoby do głowy, by w nim uczestniczyć. Na szczęście nasza świadomość, rozwaga i odpowiedzialność w opiece nad czworonogami zwiększa się z roku na rok i to, co kiedyś wydawało się fanaberią, obecnie stanowi niejako nasz obowiązek.
Muszę, mogę i potrafię pomóc mojemu psu
Od ratowania życia jest weterynarz, stwierdzisz z przekąsem. A jeżeli nie zdąży? Jeżeli nie jesteście dość blisko albo jeśli w okolicy nie ma lekarza, który przyjmie zwierzę w środku nocy? Co wtedy? Kto ma obowiązek zapewnić mu bezpieczeństwo i właściwą pomoc, na miarę możliwości? Oczywiście opiekun. I argument, że nie wie się jak, by nie zaszkodzić, nijak nie jest przekonujący – w sieci możemy bowiem znaleźć doskonałe poradniki, napisane prostym językiem, prowadzące nas krok po kroku przez zawiłości udzielania pierwszej pomocy w nagłych wypadkach. A ukąszenie owada to tylko jedna z wielu możliwości, na jakie trzeba być przygotowanym.
Ta gra jest warta świeczki, nie rezygnuj więc z apteczki
Niezależnie od tego czy jedziemy na wspólne wakacje, wybieramy się na trekking czy idziemy na zwykły spacer do parku, warto mieć ze sobą mini-apteczkę dla psa (a może się okazać przydatna i dla nas), w której znajdziemy:
- małe nożyczki i pęsetę,
- termometr douszny,
- Octenisept lub inny środek odkażający,
- materiały opatrunkowe,
- ampułkę soli fizjologicznej,
- spray przeciw kleszczom i insektom oraz szczypce do usuwania pasożytów
- jednorazowe rękawiczki i maseczkę (na wypadek sztucznego oddychania)
Jeżeli nasz pies, tak jak ten z opowieści, ma tendencje do atakowania os i szerszeni, warto również zwrócić się z prośbą do weterynarza o środek, który w razie ugryzienia uchroni psa przed ostrym wstrząsem, zagrażającym jego życiu. Istnieją preparaty, które nie wymagają specjalnych warunków przechowywania, dzięki czemu możemy nosić je ze sobą w saszetce, obok innych niezbędników.
Twój pies nie uratuje się sam - nie przeocz negatywnych zmian
Intensywne, niecodzienne zachowania, takie jak ziajanie, apatia, trudności ze wstaniem, brak łaknienia czy piszczenie, mogące świadczyć o odczuwaniu bólu zauważymy natychmiast, a jeśli nawet nie zwróci to naszej uwagi od razu, wkrótce to nastąpi. Na tyle powinniśmy znać naszego psa, by domyślić się, że coś jest nie tak. Warto również znać podstawowe parametry fizjologiczne czworonoga, świadczące o jego stanie zdrowia.
Fizjologiczna temperatura ciała |
Tętno |
Oddech |
|
Rasy małe i miniaturowe |
38,5-39°C |
Zakres uznawany za normę tętna spoczynkowego u psa dorosłego średniej rasy to 80-120 uderzeń na minutę.
Istnieje tu jednak wiele aspektów mogących skrajnie zwiększać ten zakres: 50 – 210/min |
Oddychają szybciej |
Rasy duże i psy starsze |
38-38,5°C
(u psów bardzo dużych niewielki wzrost ponad 38,5°C nie stanowi jeszcze sygnału alarmowego, choć warto wówczas kontrolować temperaturę) |
Oddychają wolniej |
|
Zakres od 10 do 30 oddechów na minutę uznawany jest za dopuszczalny; normą jest ok. 20/min.
(Pomiaru dokonujemy zawsze w spoczynku, nie podczas ziajania, obserwując ruch klatki piersiowej i/lub pracę tłoczni brzusznej (w leżeniu) |
Wiem, że nic nie wiem, ale jednak coś tam wiem
Ilość nagłych przypadków, z którymi może przyjść nam się zmierzyć jest olbrzymia. Do najczęstszych jednak zaliczyć można ukąszenia kleszczy i owadów latających (os, pszczół, szerszeni), skaleczenia (rany) z krwotokiem, poparzenia lub odmrożenia, zadławienia, zatrucia pokarmowe oraz urazy i obrażenia w wyniku wypadku samochodowego. Brzmi strasznie, jednak na każdą z tych ewentualności powinniśmy być przygotowani.
Nagły przypadek |
Właściwa reakcja |
Użądlenie przez owada |
- usuwamy żądło (jeśli to możliwe), odkażamy ranę, robimy zimny okład, można użyć maści przeciwhistaminowej - opuchlizna lub trudności w oddychaniu – niezbędna natychmiastowa pomoc lekarza weterynarii |
Ukąszenie przez jadowite gady (oszołomienie, ślinienie, mętne spojrzenie, drżenie kończyn) |
- nie wysysać jadu, nie zakładać opaski uciskowej - odkażamy ranę, robimy bardzo zimny okład i bandażujemy szerokim bandażem - zawsze niezbędna pomoc lekarza weterynarii (konieczność podania surowicy lub leków) |
Wstrząs |
- usunąć przyczynę wstrząsu, zapewnić spokój, dostęp świeżego powietrza i wody, chronić przed utratą ciepła - niezbędna pomoc lekarza zanim wystąpi ostry wstrząs |
Poparzenie |
Prąd: - odłączyć dopływ, zbadać tętno i oddech, w razie potrzeby rozpocząć akcję resuscytacyjną – zapewnić pomoc lekarską Chemia: - spłukiwać miejsce chłodną wodą przez ok. 5 minut, następnie skórę umyć cieplejszą wodą z mydłem - jeśli środek dostał się do pyska, podawać psu wodę do picia strzykawką – wlewać po ściankach (policzkach), pozwalając na swobodne połykanie wody - jeśli wiemy, jaka to była substancja zastosować środki neutralizujące - pomimo tych działań, zawsze udać się do lekarza weterynarii Energia cieplna: - odsunąć psa na bezpieczną odległość od źródła ciepła - oparzenie długo schładzać (min. 10 minut) strumieniem zimnej wody lub w kąpieli wodno-lodowej (jednocześnie kontrolować, by skrajnie nie wyziębić zwierzęcia) - nie podawać leków, nie smarować rany, nie przebijać pęcherzy, po schłodzeniu niezwłocznie udać się do przychodni |
Odmrożenie |
- delikatnie wytrzeć psa i ogrzać w sposób łagodny, równomierny, poprzez ograniczenie zimna, przeciągów, okrycie kocem (nie stosować termoforów!) - wyraźnie odmrożone części ciała można łagodnie rozgrzewać w ciepłej kąpieli – temperatura wody pokojowa i stopniowo podgrzewana do ok. 40 stopniowo - odmrożonych miejsc nie rozcierać! - jeżeli praktyka po ok. 20 min nie przynosi rezultatu, a skóra wciąż jest zimna i blada, skorzystać z pomocy lekarza weterynarii |
Skaleczenie |
- tamujemy krwotok - oczyszczamy ranę z zabrudzeń i ciał obcych, chyba, że wystąpiło ostre krwawienie pod przedmiotem – wówczas nie wolno go wyjmować - silnie odkażamy ranę, w miarę możliwości pozbywamy się włosów z jej okolic - w zależności od rodzaju rany stosujemy plaster zamykający, opatrunek uciskowy lub opatrunek wokół ciała obcego - decyzję o dalszym postępowaniu podejmuje lekarz – niezbędna natychmiastowa konsultacja |
Rana z krwotokiem |
- dezynfekcja rany, gazik jałowy i bandaż (wykonujemy opatrunek uciskowy) - jeśli mamy do czynienia z krwotokiem tętniczym, niezbędna pomoc weterynaryjna; pierwsza pomoc z naszej strony – przyłożyć sterylną gazę i intensywnie uciskać krwawiącą ranę przez 5-7 minut, następnie zabandażować i unieruchomić kończynę na czas transportu do przychodni - duszności, osłabienie, bladość błon śluzowych, powiększenie obrysu brzucha psa – mógł wystąpić krwotok wewnętrzny, niezbędna natychmiastowa interwencja lekarza |
Skręcenie / Zwichnięcie |
- konieczne jest unieruchomienie względem siebie wszystkich kości, które tworzą dany staw, tak jak przy złamaniach |
Uraz w wypadku samochodowym |
- ostrożnie przenieść (z użyciem podręcznych noszy) zwierzę w bezpieczne miejsce - wezwać pomoc - udzielić pierwszej pomocy, stosując się do telefonicznych wskazówek lekarza weterynarii |
Zadławienie |
- unieruchomić otwarty pysk (ochrona przed ugryzieniem), wyciągnąć delikatnie język psa i obejrzeć jamę ustną - wyraźnie widoczny przedmiot w miarę możliwości usuwamy - zawsze warto zasięgnąć porady lekarza weterynarii |
Zatrucie pokarmowe |
- natychmiast przetransportować psa do najbliższej czynnej przychodni weterynaryjnej - w miarę możliwości poinformować lekarza o rodzaju substancji jaką spożył pies, to usprawni udzielenie właściwej pomocy |
Zadbaj o to, by najważniejsze informacje mieć zawsze pod ręką
Jeżeli przeraża Cię, drogi Czytelniku ilość wiedzy do przyswojenia, istnieje pewien patent, który uratował już nie jednego opiekuna i jego czworonoga, w obliczu nagłego zdarzenia z zagrożeniem zdrowia i życia – podręczna ściągawka. To nie żart, tak jak nosimy przy sobie podręczną mini-apteczkę, możemy również nosić w kieszeni, portfelu, plecaku, torebce, saszetce lub gdzie kto woli wydrukowaną i zalaminowaną mini-ściągawkę z podstawowymi wytycznymi, jak reagować, co robić, czego kategorycznie nie robić i jak/gdzie szukać pomocy. Jeśli w Twoim mieście funkcjonuje pogotowie weterynaryjne, warto mieć taki namiar przy sobie, bowiem może okazać się, że szybciej ratownik dotrze do Was, niż wy do jakiejkolwiek pobliskiej przychodni.
Tu również chcę Cię uczulić, drogi Czytelniku, że pierwsza pomoc psu nie zawsze musi bezpośrednio dotyczyć psa. Dlatego dobrze jest zadbać o czworonoga, również na wypadek nieszczęśliwego zdarzenia, które mogłoby dotyczyć Ciebie. Istnieją karty „Mój pies jest sam w domu”, na kształt dowodu osobistego lub karty bankomatowej, na których należy podać dane kontaktowe wybranej osoby, która przejmie opiekę nad czworonogiem, gdyby cokolwiek stało się jego opiekunowi. Taką kartę na stałe umieszcza się w portfelu lub pod casem smartfonu, by zawsze mieć ją przy sobie.
Zanim zadbasz o niego, zadbaj o siebie – to ważne
Jeżeli wydarzyło się coś złego i trzeba natychmiast udzielić pierwszej pomocy zwierzęciu, należy zawsze pamiętać o kilku ważnych zasadach. Po pierwsze: bezpieczeństwo – nasze i psa. Dokładnie w tej kolejności. Zanim podejmiesz czynności ratunkowe, załóż rękawiczki i maseczkę, pamiętaj, że pies, nawet najłagodniejszy jak baranek na co dzień, w obliczu przerażenia i bólu nie panuje nad reakcjami, często paraliżujący strach przekuwając w agresję.
Wystarczy kawałek tasiemki, smycz lub płaska sznurówka, by szybko zrobić podręczny kaganiec, który uchroni nas przed pogryzieniem. To nie tylko forma ochrony dla nas, ale i dla psa, który najczęściej nie kontroluje zachowań wylizywania opatrunku lub wygryzania rany. Po powrocie do domu warto na gotowy opatrunek założyć specjalny but ochronny lub wykorzystać kołnierz zabezpieczający, by zadbać o prawidłowe procesy gojenia urażonego miejsca.
Istnieje jednak jeszcze coś, na co trzeba zwrócić uwagę, aby działania ratujące zdrowie i życie przyniosły oczekiwany rezultat.
Ratując życie niezbędny jest dystans, na bliskość przyjdzie pora
Może się to wydać odrobinę surowe, a wręcz oschłe, jednakże udzielając pomocy psu starajmy się go nie przytulać. Nie zbliżajmy twarzy do jego pyska, nie pochylajmy się nad nim gwałtownie. Chwila, gdy pies cierpi a my robimy wszystko by mu pomóc to czas, w którym liczą się łagodne, ale pewne reakcje, spokój i dystans. Nie tylko my tego potrzebujemy, by nie dać się ponieść emocjom i wewnętrznemu przerażeniu, ale również nasz pies, który w obliczu stresu potrzebuje zdecydowanego, pewnego siebie właściciela, który zapewni mu oparcie.
Twój pies wie, że go kochasz, teraz jeszcze musi móc Ci w pełni zaufać. Na bliskość przyjdzie pora, w domowym zaciszu, w bezpiecznej, komfortowej przestrzeni, gdzie pies znajdzie spokój i będzie mógł pomału dochodzić do siebie. A wszystko to, co groźne będzie już za Wami.